Czego się można spodziewać po kredytach hipotecznych w 2016 roku?
Rynek kredytowy w Polsce został dość mocno uregulowany poprzez Komisję Nadzoru Finansowego, która po globalny kryzysie finansowym zmieniła w 2013 roku rekomendację „S”, oryginalnie pochodzącą z 2006 roku. Jej głównym założeniem jest progresywny wzrost wkładu własnego, który będzie właśnie największa zmianą na rynku kredytów hipotecznych w 2016 roku i wyniesie 15% wartości nieruchomości. Jest to 5% wzrost w stosunku do 2015 roku.
Czego się można spodziewać po kredytach hipotecznych w 2016 roku?
W praktyce oznacza to, że by kupić nieruchomośc o wartości 300 tysięcy złotych, kredytobiorca będzie musiał wykazać posiadanie kwoty 45 tysięcy złotych. Tyle w teorii, bowiem banki będą starać się obejść to wymaganie i pożyczać również pieniądze ludziom mającym 10% wkłądu własne, resztę obejmując ubezpieczeniem niskiego wkładu własnego. Stan na grudzień 2015 nie pozwala stwierdzić na ile efektywne będą to starania.
Niestety, nie są to jedyne negatywne zmiany na rynku kredytów hipotecznych w Polsce, które dotkną potencjalnych kredytobiorców w 2016 roku. Zmiany jakie zaszły we władzach politycznych nad Wisłą oraz ich propozycje pozyskania dodatkowych środków do budżetu państwa zaczynają się powoli odbijać na ofercie bankowej. Jeden z głównych graczy na polskim rynku już teraz na wieść o zapowiedzianym nowym podatku w wysokości 0, 39% od posiadanych aktywów zapowiedział podniesienie marży kredytów hipotecznych o 0, 65 punktu procentowego. Jest to działanie prewencyjne, jednak im bardziej będą postępować prace nad wprowadzeniem owego podatku, tym więcej banków zacznie zwiększać swoje marże, by utrzymać poziom zysków na poziomie z poprzednich lat. Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? Wyższą comiesięczną ratę, co wprost przekłada się na wysokość zdolności kredytowej. Jeśli marża podskoczy o 0, 65 punktu procentowego to przy kredycie 255 tysięcy złotych oznacza to wzrost raty o prawie sto złotych miesięcznie. Dla osoby o dochodzie netto wynoszącym pięć tysięcy oznacza to spadek zdolności kredytowej o ponad 21 tysięcy złotych.
Istotna jest też rekomendacja „T”, która każe ograniczać wysokość raty do maksymalnie 50% dochodów netto kredytobiorcy. W nieco lepszej sytuacji są osoby zarabiające powyżej średniej krajowej, bo u nich KNF zezwala na kredyty pochłaniające do 65% dochodów netto. W kraju gdzie mediana zarobków (wg danych GUS z raportu opublikowanego w lutym 2014 roku) wynosi 3115, 11 złotych brutto – czyli 2237, 11 złotych netto znalezienie nieruchomości, przy której rata kredytu hipotecznego nie przekroczy 50% dochodów netto może być trudne.
A jak wygląda sytuacja rynkowa? Możliwe jest, że część statystyczna naszej oceny w Biurze Informacji Kredytowej spadnie, ponieważ rok 2016 to drugi rok kończenia dopłat do kredytów hipotecznych w ramach rządowego programu „Rodzina na swoim”. Mimo dobrej sytuacji rynkowej dla kredytobiorców, jaką są bardzo niskie stopy procentowe oraz rosnąca polska gospodarka, dla części gospodarstw domowych wzrost raty na skutek zakończenia dopłat będzie sporym ciosem.
Z drugiej strony, podaż mieszkan na rynku pierwotnym przekracza podaż, co w połączeniu ze wzrostem wymagań wobec kredytobiorców może skutkować drobnymi obniżkami cen. Natomiast mieszkania z rynku wtórnego w atrakcyjnych, dobrze skomunikowanych lokalizacjach w dużych miastach powinny utrzymywać aktualny poziom cen.
Podsumowując, sytuacja dla nowych kredytobiorców w 2016 roku będzie odrobinę gorsza niż dotychczas. Dodatkowe wymagania i oczekiwany wzrost kosztów obsługi długu hipotecznego będzie działał na niekorzyść obywateli. Być może zostanie to wyrównane przez spadek cen nieruchomości, jednak nadal problemem dla wielu rodzin będzie uzbieranie 15% wkładu własnego.
Artykuł powstał dzięki serwisowi seks telefon